Dyktando

Foto MSz.

 

Ponad 150 osób walczyło o tytuł mistrza ortografii w miejsko-gminnym konkursie ortograficznym, który odbył się 5 kwietnia w Pilawie. Konkurs został zorganizowany w ramach obchodów jubileuszu 30-lecia nadania praw miejskich Pilawie. Z tekstem zmierzyli się samorządowcy, nauczyciele, uczniowie a także mieszkańcy gminy i powiatu. Na zaproszenie organizatorów przybył poseł na Sejm RP Grzegorz Woźniak oraz wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Gościem specjalnym był prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca, wiceprzewodniczący Rady Języka Polskiego, który mówił na temat kultury języka polskiego oraz znaczenia ortografii w życiu codziennym. Profesor przekonywał, że używanie języka polskiego jest dla niego ogromną radością, o czym słuchacze mogli się przekonać. Oczekiwanie na wyniki dyktanda przebiegało w miłej, muzycznej atmosferze, którą zapewniła muzyczna grupa przyjaciół – CzajkaBrass Band. Można było również podziwiać wystawy prac, wykonanych na zajęciach w MGOK, Świetlicy w Trąbkach, pilawskim gimnazjum, a także odwiedzić stoisko MGBP.  Goście mieli również okazję złożenia życzeń  miastu z okazji jubileuszu, poprzez wpis do specjalnie przygotowanej kroniki.

Laureatami miejsko-gminnego konkursu ortograficznego zostali:

W kategorii młodzież:

I miejsce – Jakub Górski, Gimnazjum im. C. K. Norwida  (Garwolin)

II miejsce – Helena Bujko, Publiczne Gimnazjum (Wilga)

III miejsce – Monika Bożek, Publiczne Gimnazjum (Maciejowice)

W kategorii dorośli:

I miejsce – Sławomir Pokraka ( Pilawa)

II miejsce – Tomasz Bożek (Maciejowice)

III miejsce – Anna Bylinka (Pilawa)

Zwycięzcy otrzymali książki autorstwa Jerzego Bralczyka, zestawy piór ufundowane przez firmę Parker oraz szklane statuetki z tytułem „mistrza ortografii”. Pomysłodawca i organizatorem miejsko-gminnego dyktanda był MGOK, przy współudziale burmistrza Miasta i gminy Pilawa oraz Stowarzyszenia Nauczycieli Polonistów. Autorką tekstu dyktanda była Maria Gudro –Homicka, pilawianka, przewodnicząca Zarządu Głównego SNaP. Poniżej opowiadanie, z którym musieli się zmierzyć uczestnicy:

 

W 2014r. mija 30. rocznica nadania praw miejskich Pilawie. Pilawianie i pilawianki oraz mieszkańcy gminy Pilawa od 1 stycznia przygotowują się do jubileuszowych obchodów. Pomysłów jest wiele, a jednym z nich wyłonienie zwycięzcy w konkursie ortograficznym, w którym weźmie udział młodzież szkolna i dorośli pilawianie oraz zaproszeni goście z powiatu garwolińskiego.

 

A więc posłuchajmy tragikomicznej historyjki bez happy endu.

 

W żenujący sposób miała się skończyć niechlubna kariera ducha o fizjonomii cherubinka

i charakterze trolla, który od pewnego czasu znalazł sobie kryjówkę w pobliżu Pilawy.

Wpółsiedział właśnie w jakimś nie najczystszym bunkrze, ręce i nogi miał skrępowane sznurem,

ale dla pewności wszelkiej tu i ówdzie był poprzyciskany dziewięćdziesięciokilogramowymi hantlami. W taki oto niewyszukany sposób potraktowali łobuza jego wspólnicy.

Nie mógł on tego w  żaden sposób pojąć. Przecież nie byle jak się starał, aby wszystkim zaleźć za skórę. Był niehonorowy i nietowarzyski, nigdy nie postępował fair play. Chuligaństwo było jego żywiołem, w życiu najmniejszej nie odstawił chałtury. Jego wybryki zawsze były pierwszorzędne, nierzadko nie wymyśliłaby ich cała horda pseudouczonych. Na przykład dopiekł do żywego pewnemu chojrackiemu zwolennikowi szybkich i supermocnych uderzeń. Przez wiele nocy nękał zewsząd jego narząd słuchu rytmami nieznanych piosenek chodnikowych. Na próżno tamten starał się uwolnić od tych drażniących go dźwięków, uśmierzyć narastający ból uszu i głowy. Niezmordowany był również w uprzykrzaniu życia swoim druhom. Czegoż to on nie wymyślił!

Podrzucał im do łóżek zdechłe nietoperze, parzące pokrzywy i wszelkie kłujące chwasty.

Kiedy indziej słodziutkie porzeczkowe konfitury doprawiał gorzkimi przyprawami. Napuszczał

na rozentuzjazmowane bractwo chmurę rozwścieczonych pszczół. Niektórych poddawał działaniu hipnozy i zmuszał do fikania koziołków. Raz nawet udało mu się naszego bez mała kilkudziesięcioletniego seniora zamienić w charta. Niejednemu człowiekowi, nie jednemu lecz wielu duchom srodze dał się we znaki. Ale najbardziej naraził się pilawianom, pisząc ogłoszenia

i nazwy zakładów rzemieślniczych, i kalecząc język polski. Dobre pilawskie duszki uznały, że mimo wszystko kara, która spotkała trolla, jest sroga i nieoryginalna. Wspólnie i w niedługim czasie wymyśliły dla niego karę, która miała mu przysporzyć pracy w bród. Bez przygotowania musiał napisać wyrazy: piegża, Pszczyna, Tczew, gżegżółka, błahy, wahadło, jasnorudy

i brązowo – zielony.

Troll przekonał się, że to nie figle – migle i w okamgnieniu musi przypomnieć sobie prawidłową pisownię.

 

Od tej pory w Pilawie zapanował spokój.