Wycieczka do Warszawy dla dzieci (10.11.2012)

Początki Zamku Królewskiego w Warszawie sięgają XIV w. W dawnych czasach był on rezydencją królewską i miejscem obrad sejmu. W czasie panowania króla Stanisława Augusta przebudowane zostały komnaty, tworząc Apartamenty: Wielki i Królewski. W XIX w. w czasie zaborów, duża część zbiorów zamkowych została przewieziona do Rosji i powróciła do Polski dopiero po odzyskaniu przez nią niepodległości. We wrześniu 1939 r. Zamek Królewski został zbombardowany – uratowano tylko niewielką część dzieł sztuki i elementów wystroju wnętrza. Niestety w 1944 r. wojska niemieckie zniszczyły go doszczętnie przez wysadzenie w powietrze. Decyzja o odbudowie Zamku Królewskiego została podjęta dopiero w 1971 r. i była ona możliwa jedynie dzięki ofiarności społeczeństwa. Dopiero po trzynastu latach intensywnej pracy udostępniono go zwiedzającym.

W takiej lekcji historii mieliśmy okazję uczestniczyć w sobotę, 10 listopada w przeddzień ważnej dla Polski rocznicy odzyskania niepodległości. W wycieczce wzięły udział dzieci, dla których było to pierwsze spotkanie z historią zamku. Ciekawie przybliżył ją nam pan przewodnik. Poza informacjami historycznymi, dowiedzieliśmy się o życiu mieszkańców zamku na przestrzeni wieków jak również o historii powstania dzieł znajdujących się w poszczególnych komnatach. Mieliśmy okazję podziwiać piękne obrazy, rzeźby, czy podłogi (w całym zamku nie znajdziemy dwóch identycznych). Ciekawostką jest, że większość zegarów znajdujących się w zamku wskazuje godzinę 11:15 – na tej godzinie zatrzymał się zegar na wieży w czasie bombardowania 17 września 1939 r. W czasie zwiedzania dzieci szukały zegarów z tą właśnie godziną. Przed wyjściem mieliśmy okazję obejrzeć film na dużym ekranie, przedstawiający przemiany jakie miały miejsce w zamku na przestrzeni wieków.

Po takiej dawce historii udaliśmy się do kina na film pt.: „Asterix i Obelix. W służbie Jej Królewskiej Mości”. Tym razem bohaterowie muszą ocalić przed Cezarem Brytanię. Film nasycony wieloma bardzo śmiesznymi scenami przypadł do gustu wszystkim uczestnikom naszej wycieczki. Po dawce historii i humoru udaliśmy się do Mc Donalda po „strawę dla ciała”- bez której – mam wrażenie nie może się odbyć żadna wycieczka z udziałem dzieci. Po tak intensywnym, pełnym wrażeń dniu wróciliśmy do domów. Podejrzewam, że żaden z rodziców nie miał problemu z położeniem swojej pociechy spać. A więc do zobaczenia na następnej wycieczce.:) MCz